Nie jesteś w stanie uchronić mnie przed zwykłym ludzkim upadkiem. Nikt nie jest, bo nieraz coś we mnie chce zniszczyć, potłuc duszę i kości. Na samo dno i niżej i niżej. Tak, żeby bolało, żebym czując ból i posmak krwi czuła, że żyję. Paradoskalnie zniszczeniem jestem niezniszczalna. Przypominam tak sobie, że oddycham.

Jestem czasami po prostu destrukcyjnie głupia. To nie jest normalne. 

Jestem łatwym w obsłusze przyjacielem. Jestem bardzo trudną w obsłusze partnerką. 
Ale mimo tego, od tylu lat, ty zostajesz po każdym takim razie. Zajmujesz się mną gdy dosłownie liżę swoje rany. Przypominam sobie, co jest najważniejsze. 

Kochasz, kochasz, kochasz.

 

I za każdym razem gdy to słyszę, włączę przypadkiem, poleci na playliście, przypominam sobie, że najważniejszy skok w przepaść okazał się nie upadkiem, a lotem. Łzy same napływają mi do oczu, choć staram się ich pochopnie nie rodzić.

 

A jednak można tak bardzo kochać, można tak ufać. Ciągle nie dowierzam, mimo tylu lat. Można się temu po prostu poddać. 

Ciągle się wznoszę w tobie. 

 

I have walked the steepest mountains, sailed the seven seas

I have been looking for you in every part of me

 

now I surrender

I am falling down

hoping you will catch me before I hit the ground

 

you are all I see

for you I am falling free

you, my destiny

for you I am falling free



Reposted from hormeza